Podlasie - Białystok i okolice
- Agnieszka
- 21 wrz 2021
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 24 wrz 2021
Białystok
Na Białystok nie mieliśmy za wiele czasu, bo tylko pół dnia, ale chyba udało nam się zobaczyć to i owo.
W różnych miejscach tego miasta można dostrzec tabliczki ze wspomnieniem języka Esperanto. Podobno stąd pochodzi jego twórca – niejaki obywatel Zamenhof (ktoś kojarzy?!). W Białymstoku śmiało możecie podążać jego śladami.
Ale wracając do tripa. Na pierwszy plan poleciał Pałac Branickich, do którego wchodzi się przez wielką bramę. Na pewno zauważycie! Zresztą jest to mniej więcej w centrum miasta.
Ma duży plus, bo wejście na sam teren i ogrody jest z FREE, i o każdej porze.
18-sty wiek, barokowy styl, ale chyba najfajniejsze są ogrody!
Przód, przed pałacem bardziej francuski – fontanny, równe trawniki i klomby.
Za pałacem bardziej angielsko - posągi i altany.
Jeśli ktoś jest freak’iem kwestii medycznych, to w pałacu znajdziecie też Muzeum Historii Medycyny i Farmacji.



Rynek Główny
Tutaj można posmakować różnych kuchni – wschodniej – białoruskiej, ukraińskiej, ale także żydowskiej, czy litewskiej. Koniecznie spróbujcie - na rynku Kościuszki jest ich najwięcej.
Rynek to Ratusz, kamienice i neogotycka katedra. Przebudowywany na początku XXI wieku, więc super niedawno. Jest parę budynków w nowoczesnym stylu, ale i parę utrzymanych w stylu dawnych lat.
Kamienice mają dekoracje w stylu sgrafitto, czyli nakładanie kilku rodzajów tynku, a następnie zeskrobywanie tych kolejnych warstw. Dużo budynków ma czerwone dachy.

Kolejny punkt na mapie za FREE!
Zoo Akcent Białystok – trasę do zoo z Pałacu czy Rynku Głównego można spokojnie pokonać pieszo przez parki, i np. zjeść lody czy wypić kawę z budki.
Zoo jest naprawdę super. Bardzo pozytywnie zaskoczyła nas ilość zieleni i kwiatów. Hortensje, Buddleje, Funkie i mnóstwo innych. Pierwszy raz spotkaliśmy się z czymś takim w zoo. Zoo może nie jest duże, ale urokliwe. Koniecznie przejdźcie przez środek, ale i obejdźcie zoo dookoła, ponieważ do części zwierząt można dojść tylko od zewnątrz. Zoo zlokalizowane jest a parku, co dodatkowo dodaje uroku.

Okolice Białegostoku
Supraśl
Oczywiście w Supraślu pojawił się Monastyr, po którym można krążyć tylko z przewodnikiem. Ale bez obaw, grupy przed bramą zbierają się szybko, a za bilecik co łaska. Dla tych, co odważyli się ubrać zbyt kusą spódnicę albo zbyt krótkie spodnie – będzie darmowe okrycie. W środku można zwiedzić dwie cerkwie, starszą – drewnianą i nową – odbudowywaną cały czas od czasów wojny (stąd bileciki co łaska). Co ciekawe nowa jest już całkiem nowoczesna – ma podłogówkę i piec gazowy!:O Najbardziej zachwyca nas odmalowywanie wszystkich ikon, wszystkiego ręcznie!
Obecnie jest tam ok. 10 mnichów, choć według opowiadań przewodnika kiedyś było ok. 140, ale zostali przesiedleni. Wykorzystywane są więc tylko niektóre pomieszczenia z całego monastyru, a reszta idzie pod wynajem. No i główka pracuje😊 Stąd – od strony zewnętrznej jest tam hotel, Muzeum Ikon oraz Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa – można zajrzeć, ale już nie co łaska, obowiązują bileciki. Ikon jest mnóstwo w zwiedzanych cerkwiach, więc może komuś wystarczy. Jeśli nie muzea, to polecamy przejść się po samym bulwarze, nad rzeką. Jest fajna ścieżka, a po drodze mijamy alpaki luźno hasające po trawie:) Supraśl trochę nam przypominał Sandomierz (no może poza tymi aplakami), ale to tylko nasze odczucia.


Bardzo ciekawe miejsce na mapie Podlasia. Rzutem na taśmę, załapaliśmy się na otwartą cerkiew, ponieważ obywatel tam stacjonujący, odpowiedzialny za oprowadzanie i udzielanie informacji, odjeżdżał już do siebie - na Lubelszczyznę. Trochę inna niż ta w Supraślu, trochę taki misz-masz w środku, ale na zewnątrz już bardziej jednolicie - drewno w intensywnie zielonym kolorze. Najlepiej pod cerkwią zostawić auto i się trochę przejść. Innego miejsca na zaparkowanie możecie nie uświadczyć. Zwróćcie uwagę na domy. Wszystkie ustawione są bokiem! Podobno kiedyś tak wydzielali ziemię – że długie, a wąskie. Dom się mieścił, ale tylko bokiem do ulicy. Będziecie podziwiać też okiennice – mają zdobienia u góry, u dołu i po bokach… hmmm… może stąd ta nazwa okolicy:) Podobne dekoracje znajdziecie na domach w miejscowości Puchły (tutaj też cerkiew – tym razem cała niebieska) i Soce. Nie jest daleko, nawet pieszo. Zwróćcie uwagę na dane na płotach – nazwiska są dość specyficzne i wszystkie na drewnianych deseczkach.


Totalna pustelnia. Nie zdziwcie się, że w pewnym momencie nawigacja pokieruje Was w pole i tak jedziecie dobre 5 minut, aż w końcu dotrzecie, i tak – to tam!
Bardzo zadbane miejsce, którym opiekują się trzej mnisi. Na terenie jest sporo budynków – gospodarczych, małych miejsc do modlitwy, domków mieszkalnych (myśleliśmy, że dla spragnionych ciszy na wynajem, ale nie). Aby wejść do środka cerkwi, która znajduje się na końcu skitu musicie polować na jednego z mnichów. Inaczej tylko prze kraty😊
Skit otoczony jest wodą z każdej strony, więc pięknie to wygląda z lotu ptaka, ale jeszcze się drona nie dorobiliśmy, więc zdjęcia z góry podziwiane tylko w Internecie before the trip.



Puszcza Knyszyńska , no i Białowieska
No nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wielka ta Puszcza Białowieska! Jedzie się i jedzie, a w radio towarzyszy nam muzyka białoruska, także jest klimacik. Po Puszczy można krążyć, a pewnie każdy z nas znalazłby coś innego. Jak jechaliśmy w stronę Rezerwatu Pokazowego Żubrów, trafiliśmy na deptak w głąb puszczy z dębami. Jeśli ktoś lubi takie kolosy, to są i takie po 450 lat. Bilecik po 8 złotych. Dalej wspomniany Rezerwat Żubrów (znowu to samo – jedziesz, jedziesz lasem, a nagle wyłania się jakiś rąbek cywilizacji – tym razem rezerwat). Nie tylko żubry tam można spotkać. Na plus dla zwierzaków, na minus dla nas – mają duże przestrzenie i ciężko je dostrzec. Bilet 16 ziko. A co ciekawe, przed wejściem kojce dla psów, gdyby ktoś zabrał czworonoga. Jest też kilka stoisk z pamiątkami na parkingu.
Kolejne na trasie było Miejsce Mocy (na trasie tuż przed Białowieżą w prawo) – ma powykręcane drzewa i podobno nadaje siły. Musicie zatrzymać się na parkingu i przejść ok. 1km pieszo, wszystko ładnie oznaczone. Nie zdziwcie się jak po drodze spotkacie jakieś zwierzę – tutaj to normalne, my mijaliśmy dzikiego lisa, który pastwił się nad myszą.
Puszczę Knyszyńską możecie odwiedzić po drodze na Supraśl, lub tak jak my zrobiliśmy jak jechaliśmy już w stronę Augustowa. Też jest spora i można pochodzić.

Comments